niedziela, 28 lutego 2010

Miejsce pracy mojej córki.

Witajcie leniwie ,słonecznie i niedzielnie((:
Bardzo często "podkradam" miejsce pracy mojej córce. Powód,lubię siedzieć u niej w pokoju.Kolory nastrajają pozytywnie...ech i czasem można poczuć się jak mała dziewczynka(;
Torcik czekoladowo orzechowy czyli słodkości niedzielne,przepis banalnie prosty:
20 dag czarnej gorzkiej czekolady
15 dag mielonych orzechów(laskowe,włoskie lub inne)
20 dag cukru
25 dag masła 
5 jajek
2 łyżki kakao
*Rozgrzać piekarnik do 180°C Połamać czekoladę na duże kawałki dodać 22 dag masła i roztopić w kąpieli wodnej(zanurzając miskę z czekoladą i masłem w większej wypełnionej gorącą wodą).
Szybko wymieszać odstawić do studzenia
*Zmielone orzechy uprażyć(np. na grillu).
*Oddzielić żółtka od białek Ubić żółtka z cukrem dodać ostudzoną czekoladę dokładnie wymieszać Wsypać orzechy,wymieszać Białka ubić na sztywno i delikatnie połączyć z kremem czekoladowym.
*Tortownicę posmarować resztą masła i wlać ciasto Wstawić do gorącego piekarnika i piec przez 35-40 minut.
*Wyjąć tort z tortownicy i odstawić,żeby wystygł Przełożyć na półmisek i przed podaniem posypać kakao.
...


Wczoraj byłam na koncercie niezwykłego artysty,artysty niszowego.Zupełnie niepowtarzalnego.Sądzę jednak że muzyka ,jego teksty są dla ludzi z dystansem do siebie i świata który ich otacza.Dla mnie koncert był fantastycznym przeżyciem.
http://www.myspace.com/spiety
do tego odbył się w jednym z najbardziej" mrocznych" i tajemniczych miejsc starówki lubelskiej w Teatrze im Hansa Christiana Andersena.
Na koncercie znalazłam się dzięki mojemu serdecznemu przyjacielowi(mojemu guru) architektowi Piotrowi Burdzie.Za co mu serdecznie dziękuje.

Zdjęcia do posta są autorstwa mojej córki Pauliny.

 


piątek, 26 lutego 2010

Ile gustów tyle wnętrz.

Każdy z nas ma inne zapotrzebowania,pragnienia,priorytety... Każdy z nas ma też inny gust i dobrze bo myślę, że inaczej było by bardzo nudno i monotonnie.Nawet jeśli ,niektóre wnętrza wydają nam się podobne to jednak gdy się dokładnie przyjrzymy różnią się od siebie choćby drobnymi szczegółami ,jakimi są dodatki. Lubię różnorodność.I lubię ludzi, którzy myślą o swoim domu ciepło i z pasją.
Bo wszędzie dobrze ale w domu najlepiej!
Piękną pracę(wszystko co drewniane m.in. niesamowitą kuchnię i panel telewizyjny...) w tym domu wykonał kolejny mój przyjaciel,niezwykle zdolny Gabriel G.

czwartek, 25 lutego 2010

Jest takie miejsce...


Jest takie miejsce w moim domu,gdzie mogę usiąść i poczytać.Niestety to miejsce lubi też mój pies.Udało nam się jednak zawrzeć kompromis.Rocco je zajmuje kiedy ja wychodzę z domu.((:

poniedziałek, 22 lutego 2010

Éric-Emmanuel Schmitt — Oskar i pani Róża Bo fakt, że to nie sztuka mieć dzieci, ale trzeba jeszcze mieć czas, żeby je wychować.

Czasem zwyczajnie nie miałam wyjścia i Borys chcąc,nie chcąc szedł ze mną do pracy.Początkowo pierwsza godzina upływała na zabawie i oglądaniu bajek.Więc mogłam zająć się swoimi sprawami...Ale później,bywało różnie.Bieganie po biurze,pukanie do innych.Ogólnie jak to mówi moje dziecko"Mamo okrutna nuda!"I wpadłam na pomysł.Zaprosiłam syna do pracy .Tak,tak! Przystawiał pieczątki,rysował swoje projekty i mogliśmy siedziec tak godzinami.I myślę teraz, że mądrze powiedział Monteskiusz"Rodzice zaszczepiają swoim dzieciom nie swą inteligencję, lecz swe namiętności."

Photo by Gontarz


czwartek, 18 lutego 2010

Dom inwestora

Parę lat temu trafiła do mnie Pani która kupiła dom i kompletnie nie wiedziała od czego ma zacząć.Umówiłyśmy się na dzień następny.Moja wizyta trwała ok 5 godzin.Rozmowom nie było końca.Dom trzeba było przerabiać,na ścianach pomarańczowy "baranek" kolumny kwadratowe.Krzykliwe kolory,ogólnie zgroza. Długo trwało zanim doprowadziłyśmy go do ładu.(:( Zdjęcia robił mój przyjaciel Jarek Duk)http://www.proimagestudiophotography.net/

wtorek, 16 lutego 2010

I kulinarnie się zrobiło...







Późną, wieczorną porą mama przywiozła mi mięso.Miałam je zamiar zamrozić.Ale ...powstała pieczeń w glazurowanej skórce nadziewana oliwkami. I jakoś nie mogłam się oprzeć,choć dokoła zapadła cisza i wszyscy już poszli spać...                                                                                                     Nalałam sobie wina,zagłębiłam się w książkę(''Lili Palmer wspomina'') i podjadłam małe co nieco...




I tak wiersz mi się przypomniał z dzieciństwa.Autorstwa Stanisława Jachowicza.

"Pan kotek był chory"

Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
— „Źle bardzo...” — i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu prawi: — „Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!”
— „A myszki nie można? — zapyta koteczek —
Lub z ptaszka małego choć z parę udeczek?"
 — „Broń Boże! Pijawki dieta ścisła!
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”.
I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki
 Nie tknięte, z daleka pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę;
Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę.
Tak się i z wami dziateczki stać może;
Od łakomstwa strzeż was Boże!

Pozdrawiam wszystkie łakomczuchy ((:





niedziela, 14 lutego 2010

Makowiec inaczej...





Uśmiechnij się do mnie słodko,
Szarlotko.
Pogładź mnie lekko po brzusiu,
Pączusiu.
Szepnij: ?Kocham Cię Rysiu?
Ptysiu.
Jesteś naprawdę kokietką,
Wuzetko.
Czy wiesz, że śnisz mi się od wtorku ?
Faworku.
Bez Ciebie iść spać nie mam nawyku,
Pierniku.
Nie zapomnę naszego spotkania w Turku
Mazurku.
Swym zapachem mi narobisz smaku bez liku,
Serniku,
Ocieram łzy (gdy Cię wspomnę) jedwabną chusteczką,
Babeczko.
Ochotę na małe mam fiku-miku,
Keksiku.
Niestety ? gdzieś se poszły, te cholery,
Eklery,
Coż na szczęście pozostaje, i wciąż korci
Czekoladowy Torcik.
A na zdjęciu, pośród mrowia owiec,

został tylko samotny makowiec.


poniedziałek, 1 lutego 2010

Góra Albrechtówka, a za moimi plecami panorama Męćmierza,ach byle do wiosny.


Pytanie kolejne. Zatem. Jak się nazywa miasto nad Wisłą. Dla ułatwienia dodajemy, że jest to imię króla, który zostawił Polskę murowaną.

-Ale jakie miasto ?
-To ja się pana pytam jakie miasto.
-Acha.
-To ja nie wiem.
-Panie Kazimierzu ! Ma pan klucz od kabiny ?
-Bardzo państwa proszę nie podpowiadać. Bardzo proszę.
-Kluczbork.
-Odpowiedź prawidłowa - Kazimierz”
Pamiętacie ten tekst z Rejsu?












...i pola z kwitnącym rzepakiem ,za Kazimierzem na drodze do Męćmierza...

Ruiny zamku w Janowcu.






Wąwóz-Korzeniowy Dół

http://www.kazimierzdolny.pl/

To dla mnie miejsce magiczne i wyjątkowe,pełne kolorów i zapachów,związane z dzieciństwem,miłością i szczęściem.To kilkanaście lat najpiękniejszych wspomnień.To miejsce ,to KAZIMIERZ DOLNY NAD WISŁĄ.I tak sobie pomyślałam że choć w małym skrawku, ale chce go wam pokazać.
Początki osady sięgają II wieku.Kazimierz zyskał swoją nazwę na cześć Kazimierza Sprawiedliwego.Założenie miasta i budowę zamku obronnego przypisuje się legendarnie Kazimierzowi Wielkiemu.Spalenie miasta ,przemarsze wojsk,zaraza przyczyniły się do upadku miasta.Po jakimś czasie Jan III Sobieski wydał dekret pozwalający osiedlać się w Kazimierzu kupcom ormiańskim,greckim i żydowskim.Kolejne wojny polsko-szwedzkie ponownie spustoszyły miasto.Spadło też zapotrzebowanie na polskie zboże.Nadszedł czas rozbiorów.W 1831 roku odbyła się jedna z bitew powstania listopadowego.Kolejnych zniszczeń dokonały działania podczas II wojny światowej.Kazimierz został odbudowany w znacznej mierze przez Karola Sycińskiego polskego architekta.
Jest tyle zabytków,osobliwości i ludzi związanych z tym miejscem.Ale żeby się o tym przekonać,trzeba przyjechać do Kazimierza i głęboko odetchnąć jego historią i poczuć niepowtarzalny klimat.
Okolice też są niezwykłe,Męćmierz,Janowiec po drugiej stronie Wisły,rozległe wąwozy i malutkie uliczki...Bywam tu kilka razy w roku,szczęśliwie mieszkam dość blisko i za każdym razem kiedy tu jestem czuje, że żyje tak jak lubię najbardziej!